Prychnałem.
-Ogółem rzecz biorąc, urodziłem się kilkaset lat temu. Jako drugi z dwojga. Zawsze żyłem w cieniu swojego brata, ale jakoś szczególnie mi chyba to nie przeszkadzało. To jego męczono tymi wszystkimi zasadami etykiety i tym podobnymi. Ja wolałem polować, walczyć. Tak to jest że książęta nie żenią się z miłości tylko dla spraw królestwa. Ojciec postanowił zawrzeć pokój i dla przypieczętowania go Ren miał poślubić księżniczkę tamtego Imperium. Wyjechał w wschodnie rejony naszego państwa a ona wtedy przyjechała. To ja jej towarzyszyłem i to mnie polubiła. No i w końcu się zakochałem. Miała na imię Yesubai i była najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem. I uważała mnie za lepszego od mojego brata. Wreszcie poczułem się doceniony. Ale to on miał ją mieć.Ja nie. I kiedy to sobie uświadomiłem zrobiłem rzecz najgorszą w życiu. Jej ojciec obiecał mi że jeśli dam mu Rena to dostanę Yesubai. Zgodziłem się na to. Gdy już w pałacu wroga uświadomiłem sobie czego dokonałem stanąłem po stronie brata ale za późno. Doszło do bójki i nie wiem... Kto to zrobił ale Yesubai została popchnięta i uderzyła głową o ścianę. Umarła na miejscu. Byłem wściekły jak nigdy w życiu. Roztrzaskałem łeb jej ojca o bruk ale przed tym zdołał rzucić na nas klątwę. Dlatego jesteśmy tygrysami. Rozstałem się z bratem w niezgodzie. Na początku jeszcze winiłem go za to co się stało. Ale potem dotarło do mnie że to była moja wina. Zniszczyłem życie jego, naszych rodziców i Yesubai.